20 sierpnia 2011

Kim jest człowiek w białym kombinezonie?

„Człowiek w białym kombinezonie” Ben Collins
wyd. Insignis
rok: 2011
str. 526
Ocena: 5/6

„Niektórzy mówią, że o kaczkach wie tylko dwie rzeczy... i co do obu jest w błędzie...”

Kim jest Ben Collins? Co go skłoniło do napisania książki „Człowiek w białym kombinezonie STIG Le Mans i moje życie na wysokich obrotach”? Dlaczego akurat teraz? Myślę, że fanom kultowego brytyjskiego programu motoryzacyjnego, emitowanego na całym globie, zajmującego się przede wszystkim recenzjami samochodów, nie trzeba go przedstawiać i tłumaczyć pobudek tych wynurzeń. Jak jest z resztą populacji? Czy jakakolwiek kobieta wie, kim jest Stig? Czy mężczyźni nieinteresujący się motoryzacją, kojarzą wspomniany przed chwilą program telewizyjny? Cóż, trudno mi to stwierdzić. Wydaje mi się jednak, że zdecydowana większość ludzkości miała okazję usłyszeć o człowieku w białym kombinezonie. Choćby w żartach.

Sama jestem kobietą i, przynajmniej w teorii, niezupełnie powinnam wiedzieć, kim jest wspomniany Stig. Rzecz się jednak ma tak, iż przez szereg lat byłam rodzynkiem wśród mężczyzn. Dwóch braci, domorosłych mniej lub bardziej mechaników, mąż, zakręcony na punkcie swojego samochodu, znajomi koledzy, którzy świata poza motoryzacją nie widzą, spowodowali, iż swego czasu każde niedzielne popołudnie spędzałam przed ekranem telewizora. Co takiego przyciągało mnie przed odbiornik? Oczywiście Top Gear. Podziwiałam więc wraz z nimi kolejne wyczyny Jeremiego Clarksona, Richarda Hammonda, Jamesa Maya oraz tajemniczego Stiga, który przez pierwsze dwa sezony przywdziewał szykowne czarne „wdzianko”. Został on jednak skutecznie „uśmiercony” i pogrzebany na dnie Morza Północnego wraz z Jaguarem XJS. Dlaczego? Powiedzmy, że była to kara za zdradę. Już na początku trzeciego sezonu programu zaprezentowano nam nowego Stiga, tym razem w białym „opakowaniu”. To właśnie on, przez trzynaście sezonów, czyli osiem zdumiewających lat, gościł na ekranach naszych teleodbiorników, zabawiając widzów… zupełnie nic niemówieniem. Czemu? Ponieważ jego kontrakt mówił jasno „nikt nie może wiedzieć, kim naprawdę jesteś”. Kariera Bena Collinsa, jako człowieka w białym kombinezonie skończyła się, wraz z publikacją książki zawierającej wspomnienia, przede wszystkim z kręcenia Top Gear’a.

Bena Collinsa poznajemy jako niezwykłego czterolatka, który po raz pierwszy używa zasłyszanego podczas szalonej przejażdżki z rodzicami, słowa na „k”. Rok później, człowiek, który miał okazję usłyszeć wspomniane wcześniej słowo, otrzymuje od Bena „strzał” między nogi. Czemu? To bardziej złożona historia, której za żadne skarby nie można pominąć. Książka jest swoistym pamiętnikiem, zawierającym najważniejsze epizody z rajdowego życia Collinsa. Autor odkrywa w niej kulisy rajdów samochodowych. Ukazuje jak łatwo zaprzepaścić wypracowaną w pocie czoła pozycję. Nie ścigałeś się na gokartach? Nie jesteś dość młody? Jesteś za wysoki? Za ciężki? Nie masz kasy? Nie stoją za tobą sponsorzy?  Twoje szanse na przetrwanie są marne. Każdy dzień to wielka niewiadoma. Będą pieniądze, czy nie? Trafisz do szpitala, czy nie? To tylko kilka kwestii, które gnębią co rano kierowców rajdowych. Jak radził sobie z nimi Ben? Jak ułożyła się jego ścieżka? Kogo na niej spotkał? Co najmilej wspomina, a czego się wstydzi? Tego dowiecie się podczas lektury książki „Człowiek w białym kombinezonie”.


Po skończonej lekturze zadać sobie można pytanie: Czy praca w Top Gearze może być spełnieniem marzeń kierowcy? Na pewno niejeden mężczyzna powiedziałby, że tak. Ale czy Ben Collins zgodziłby się z Wami? Tego już taka pewna nie jestem. Brak możliwości porozmawiania ze znajomymi na temat wykonywanej pracy, pochwalenia się sukcesami, brak wsparcia w chwilach kryzysu. Tego wszystkiego Ben został pozbawiony. Nikt nie mógł wiedzieć, że jest Stigiem. W samym programie jego prawdziwą tożsamość znało niewielu. Była ona ukrywana nawet przed prezenterami. Dzięki tej aurze tajemniczości Stig stał się tak rozpoznawalny. Chyba każdy fan programu zastanawiał się, kogo ukrywa kask Stiga. W końcu, po latach owocnej współpracy, setkach gwiazd, które Stig miał okazję uczyć jazdy na wysokich obrotach, tysiącach przetestowanych samochodów i dziesiątkach wraków na koncie, Ben Collins dopuścił się tego samego grzechu, co wcześniej Czarny Stig. Zdradził swoje personalia, wydał książkę, przestał być Stigiem.

Tekst napisany został w pierwszej osobie, przystępnym językiem, mimo to lektura pierwszych rozdziałów opisujących żmudną wspinaczkę Bena po szczeblach kariery, nie zawsze zachęca do czytania. Wytrawny fan Top Geara wie jednak, co powinny przynieść kolejne strony. I nie zawodzi się. Otrzymuje opisy najlepszych fragmentów programu, spotkania z gwiazdami i „potyczki” z prowadzącymi. Dzięki książce zasób mojej wiedzy znacznie się poszerzył i śmiało mogę powiedzieć, iż wiem o Stigu i Top Gearze więcej, niż niejeden mężczyzna. Do lektury zachęcam wszystkich i mężczyzn i kobiety. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Dla jednych będzie to opis wrażeń z jazdy jednym z super samochodów, dla innych rekonstrukcja spotkań z międzynarodowymi gwiazdami. Książka fizycznie nie jest pamiętnikiem, ale zawiera zapis życia i przygód autora. Nie ma w niej punktu do którego dąży, kulminacji i rozwiązania zagadki. Mimo to jej lektura satysfakcjonuje czytelnika. Do jego „rozszyfrowania” nie wymaga się doktoratu z mechaniki a pełne humoru historie rozbawią każdego czytelnika, umilając czas poświęcony lekturze książki.

Na koniec zaprezentuje jeszcze kilka co zabawniejszych tekstów, mających przybliżyć nam sylwetkę Stiga. Oto one J
„ Niektórzy mówią, że potrafi chodzić po wodzie i że pije 100 oktanową benzynę.”
„Niektórzy mówią, że nie można zobaczyć go w lustrze i że śpi jak nietoperz.”
„ Niektórzy mówią, że przyjmuje tylko pokarm, w którego nazwie występują trzy samogłoski, inni że boi się dźwięku stempla.”
 „ Niektórzy mówią, że usłyszeć mogą go tylko koty i że nazwał każde źdźbło trawy rosnące wokół toru Top Gear.”
„Niektórzy mówią, że pojawia się na drogich znaczkach pocztowych w Szwecji i że jest nielegalny w 17 amerykańskich stanach.”

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Portalu Duże Ka, za co serdecznie dziękuje :)

Post umieszczony dzisiaj dzięki uprzejmości Hani K. :)

4 komentarze:

  1. Lubię czytać swego rodzaju pamiętniki, gdyż można się czasem wiele ciekawego dowiedzieć o człowieku, tak więc pragnę bliżej poznać tę książkę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię od czasu do czasu obejrzeć Top Gear i czytałam jedną z książek Clarksona - ta pewnie też mnie zainteresuje. Nawet dzisiaj ją przeglądałam będąc w Realu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ba książka tego romantycznego powieściopisarza jest powalająca... :)

    OdpowiedzUsuń