8 sierpnia 2013

Z ukrytych pobudek („Fundusz” M.M. Perlińska)


wyd. Grupa Foksal
rok: 2013
str. 496
Ocena: 4,5/6


Dawno, dawno temu. Za górami, za lasami...
A w zasadzie nie tak dawno temu i nie tak daleko stąd miały miejsce wydarzenia, które miały zasadniczy wpływ na dalsze losy Polski... tylko niewiele osób zdawało i nadal zdaje sobie z tego sprawę. I nie mówię tu ani o Chrzcie Polski, ani od Wojnach Światowych, ani tym bardziej o wybraniu na papieża – Polaka. Wydarzenia które mam na myśli, wzięła za podstawę swej powieści Małgorzata Petlińska-Kordel, tworząc w ten sposób Fundusz.

Warszawa. Rok 1989. Biuro przewodniczącego FOZZ Franciszka Klamki.
Zebrani w „saloniku” uświadamiają sobie prawdę, która w zasadzie chyba nikogo nie zdziwiła – Fundusz działa nielegalnie, i nikt tak naprawdę nie wie jak wielkie środki zostały w nim zgromadzone. Całość działa bez bilansu otwarcia, a ci którzy mają dostęp do funduszy, bez skrępowania z nich korzystają. Krzysztof Kawecki i Waldemar Dostański uświadamiają sobie, że jeśli nic nie zrobią, środki przepadną – zagarnie je ZSRR albo rozkradną pazerni. Postanawiają więc wprowadzić w życie pewien plan...

Warszawa. Rok 2011.
Młodemu maklerowi powierzony zostaje powierzony rachunek Mateusza Karasowicza. Tak to już jest, raz się jest na wozie, raz pod wozem. Poprzedni makler nie dał rady i musiał odejść. Teraz to w rękach Karola Lewińskiego leżą grube miliony. I on planuje podołać powierzonemu mu zadaniu. Nie bierze jedynie pod uwagę... krachu na GPW. Wszyscy jednomyślnie dochodzą do wniosku, że miała miejsce jakaś manipulacja. Tylko...czyja?

Niedługo później.
Do siedziby Komisji Nadzoru Finansowego udaje się mężczyzna – młodszy doradca ministra finansów. Piotr Mylczek ma na swoim koncie odkrycie budującej się w Polsce piramidy finansowej. Od momentu ujawnienia kilka miesięcy wcześniej tych faktów, stał się osobą rozpoznawalną. Nic więc dziwnego, że wszyscy w KNF patrzą na niego krzywym wzrokiem. Nikt nie myśli o nim „najlepszy z najlepszych”, każdemu Piotr kojarzy się jedynie z pozerem lubiącym szczerzyć się przed kamerami. Nic więc dziwnego, że w nowym, tymczasowym miejscu pracy, gdzie ma rozwiązać zagadkę nagłych i drastycznych spadków na GPW, zostaje przyjęty dość chłodno. A przecież ma pomóc, a nie zaszkodzić.

Przyznam, że do lektury Funduszu skłonił mnie jeden zwrot  znajdujący się na okładce powieści, mianowicie: „thriller z aferą FOZZ w tle”. Choć o samej aferze niewiele wiedziałam, to zawsze interesowały mnie takie pozycje, w których znaleźć mogę choć odrobinę wydarzeń, które miały miejsce naprawdę. Do tego finanse to to, w czym dobrze się czuję, odniosłam więc wrażenie, że będzie to lektura wprost idealna dla mnie. I rzeczywiście – nie pomyliłam się, choć, jeśli mam być szczera, spodziewałam się mocniejszego dreszczyku emocji.

Dobra, solidnie podbudowana, intrygująca i pełna pasji. Tak mogę określić Fundusz. Książka wciąga od pierwszych zdań i utrzymuje zainteresowanie czytelnika aż do samego, dość odległego końca. Niemal pięćset stron może zniechęcić niejedną osobę, muszę jednak przyznać, że warto je przeczytać. Czytanie Funduszu jest jak układanie puzzli. Z każdą stroną historia staje się bardziej wyraźna i zrozumiała, choć żeby pojąć wszystko należy zwracać uwagę nawet na najdrobniejsze szczegóły, które z pozoru nie mają znaczenia.


Wyjątkowo dobra książka – tak na pewno można określić Fundusz. Choć autorka mogłaby podkręcić kurek z mocnymi akcentami (na przykład – więcej trupów :)), to poza tym niczego więcej nie mogę tej powieści zarzucić. Z wielką chęcią sięgnę po kolejne pozycje Małgorzaty Petlińskiej-Kordel.

 Baza recenzji Syndykatu ZwB

4 komentarze:

  1. Nie spodobał mi się opis książki, myślę, że żadne słowa nie skłonią mnie bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi wydaje się ciekawe :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli masz ochotę to serdecznie zapraszam do zabawy:
    http://k-recenzjeksiazek.blogspot.com/2013/08/nie-niszcz-ksiazek-uzywaj-zakadek.html

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń