"P.S. I Like You" Kasie West
wyd. Feeria Young
rok: 2017
str. 392
Ocena: 5/6
Zasadniczo powinnam czuć się staro i zdecydowanie nie sięgać po tego
typu powieści. Niewiele osób po 30-tce sięga w końcu po literaturę młodzieżową.
Zasadniczo. Bo są i tacy, który sięgają po nią z przyjemnością. Jak ja na
przykład. Wiele radości sprawia mi czytanie tego typu powieści, a jeszcze jak
się okazuje, że nie tylko pomysł jest dobry, ale i wykonanie niczego sobie, to
nie pozostaje mi nic innego, jak wiwatować. Więc wiwatuje, bo to już kolejna
pozycja z biblioteki której mogę nadać tytuł "Kasie West" którą mogę
spokojnie polecić. Bo P.S. I Like You jest jak najbardziej godne znalezienia
się na liście must have fanów literatury młodzieżowej. Czemu? O tym może nieco
poniżej.
Lily Magnes Abbott jest mało popularną trzecioklasistką, która jest
pogodzona z życiem, jakim żyje. Rodzice to artyści, żyją więc od zarobku do
zarobku. Ma troje rodzeństwa, w tym dwóch młodszych braci, którymi wciąż trzeba
się zajmować. W każdej wolnej chwili może się okazać, że należy pomóc rodzinie,
na przykład na jakichś targach. Nigdy więc tak naprawdę nie wiadomo, co
przyniesie kolejny dzień, ba, kolejna godzina. Dziewczyna ma jedną prawdziwą
przyjaciółkę – Isabel, na tyle wyrozumiałą, że nie tylko toleruje, ale i
rozumie sytuację rodzinną Lil. I w zasadzie tyle. No nie, na tym kończąc chyba
bym skłamała. Bo w życiu dziewczyny "jest" jeszcze dwóch chłopaków. O
jednym Lily marzy nocami (Lucas), wrodzona nieśmiałość nie pozwala jej jednak
nawet się z nim przywitać. O drugim najchętniej by zapomniała (Cade). To ten
drugi kilka lat wcześniej nadał jej znienawidzoną przez nią ksywkę (Magnes), a
do tego jest byłym chłopakiem jej najlepszej przyjaciółki. Byłym właśnie przez
nią, przez Lily i jej niechęć do wybranka Iż. I tak oto od dwóch lat wojna
między Cadem i Lily nie ustaje. Dziewczyna dostaje gęsiej skórki za każdym
razem gdy widzi chłopaka. I nie potrafi się opanować, musi mu dogryźć bo wie,
że jeśli ona tego nie zrobi, to on na pewno nie będzie siedział cicho i
potulnie. I tak oto wzajemnie psują sobie swoje codzienności. W pewnym
momencie, jedyną odskocznią dla Lily staje się lekcja chemii, na której do tej
pory dziewczyna notowała pomysły na teksty piosenek, a teraz zmuszona jest
notować, bo nieubłagany nauczyciel zauważył, co ona robi podczas jego leki.
Któregoś dnia, z nudów, zamiast notować w swoim notesie, dziewczyna zaczyna
pisać po ławce. Ku jej zaskoczeniu, następnego dnia znajduje odpowiedź. Tak oto
świat Lily się zmienia i wszystko zaczyna się kręcić wokół lekcji chemii. Kim
okaże się osoba, która jej odpisuje? Może to jakaś fajna dziewczyna, z którą
będzie mogła się zaprzyjaźnić? A może chłopak, dla którego straci serce? By się
tego dowiedzieć, koniecznie musicie przeczytać najnowszą powieść Kasie West
zatytułowaną P.S. I Like You.
Jedno jest pewne – mnie ta powieść urzekła, choć, szczerze
powiedziawszy, nie zaskoczyła. Niemal od początku przeczuwałam, kto odpisuje
Lily i, jak się ostatecznie okazało – nie pomyliłam się. Nie oznacza to jednak,
że książka była przewidywalna – co to, to nie. Bo nawet mnie wiele wątków
zaintrygowało, a niejeden zadziwił, bo nie spodziewałam się takiego a nie
innego obrotu spraw. Nie raz podczas lektury się zaśmiewałam. Kiedy indziej w
oczach stawały mi łzy. Czyli pełna paleta emocji. Jak dla mnie dokładnie to,
czego potrzebowałam.
P.S. I Like You czyta się znakomicie, w zasadzie jednym tchem. Fabuła
jest ciekawie zarysowana, bohaterowie autentyczni, a całość wciąga i nie
pozwala się oderwać od lektury aż do ostatnich stron powieści. Książka uczy
wyrozumiałości i patrzenia na problemy innych z ich, a nie własnej perspektywy.
Pozwala zrozumieć. Emanuje dobrem. Jeśli świetna. Godna polecenia.
Sil
Nastolatką już nie jestem, ale lubię czasami sięgnąć po powieść młodzieżową, więc chyba skuszę się i tym razem. :)
OdpowiedzUsuń