5 czerwca 2012

A z rubinowego serca kapią łzy… krwiste („Błękit Szafiru” Kerstin Gier)


„Błękit Szafiru” Kerstin Gier
seria: Trylogia Czasu
wyd. Egmont Polska
rok: 2011
str. 364
czas: 9:58:14
Ocena: 5,5/6


Muszę przyznać, że po przeczytaniu, a w zasadzie wysłuchaniu Czerwieniu Rubinu, cała się spięłam i sprężyłam, by jak najszybciej móc sięgnąć po kolejną część serii. Nie ma co ukrywać, Kerstin Gier zauroczyła mnie tym zdumiewającym wstępem do Trylogii czasu i sprawiła, że nie mogłam w spokoju czekać na możliwość zapoznania się Błękitem Szafiru. Jak zwykle odrobinę pokombinowałam, poprzestawiałam i pościeśniałam, dzięki czemu czas tej powieści nadszedł zdecydowanie szybciej, niż z logicznego punktu widzenia powinien. Teraz, gdy jestem już po „lekturze” tego audiobooka, gdy znam dalsze losy Gideona i Gwendolyn wiem, że nie wytrzymam długo i już wkrótce będę musiała zapoznać się z Zielenią Szmaragdu. Bo czytanie każdej części oddzielnie nie jest tym, czym być powinno. Osobno za szybko się kończą. Za dużo pytań zadają. Za mało wyjaśniają. Choć jeszcze nie znam Zieleni, wiem, że po jej przeczytaniu lub wysłuchaniu, będę cierpieć. Bo Szmaragd jest ostatnią częścią cyklu. Wraz z jego końcem skończy się niesamowita przygoda. Zakończenie zmusi mnie do pożegnania się z bohaterami, których w ciągu kilku dni pokochałam całym sercem. Czy dam radę się  z tym pogodzić? Jeszcze nie wiem, póki co pragnę przedstawić Wam relację z Błękitu Szafiru. Zapraszam.

Od wydarzeń kończących Czerwień Rubinu minęło zaledwie… kilka sekund. Aż trudno w to uwierzyć, ale przecież show must go on. Skoro Gwendolyn i Gideonowi przyświeca teraz jeden cel, i przez Lucy i Paul’a są w posiadaniu tylko jednego chronografu, nie mogą się od siebie uwolnić. Zresztą chyba nawet za bardzo tego nie chcą. Zdumiewające jest to, jak zmienia się nastrój między nimi. W jednej chwili skaczą sobie do oczu, myślą o sobie w najgorszy z możliwych sposobów, by po chwili… utonąć we własnych ramionach i zapomnieć o otaczającej ich rzeczywistości. Nigdy jednak nie zapominają na długo. W końcu każdy dzień przynosi konieczność wykonania kolejnego przeskoku w przeszłość. Tylko od nich zależy, czy będą to kontrolować, czy też ich ciała rzucone zostaną na pastwę losu, a w zasadzie czasu i lądować będą w nieznanej sobie i nikomu innemu czasoprzestrzeni. Z tego też powodu rozpoczynają codzienne poddawanie się kontrolowanym przerzutom do bezpiecznych, zamierzchłych okresów, gdzie uczą się i poznają siebie nawzajem. Niestety takie spokojne „przenosiny” dość szybko się kończą. Okazuje się, że jeden z przodków Gideona, założyciel Strażnicy, pierwszy podróżnik w czasie, hrabia Saint Germain, chce się z nimi niezwłocznie spotkać. Ustala termin i okazję. Z tego właśnie powodu wydarzenia mające miejsce w życiu Gwen nabierają jeszcze większego rozpędu. W ciągu kilku dni powinna przyswoić wiedzę, która standardowo osobie obdarzonej genem umożliwiającym przenoszenie się w czasie, przekazywana jest przez lata. Musi nauczyć się odpowiedniego do danej epoki zachowania, języka, tańca. Sprawy nie ułatwia fakt, że to wszystko przekazać jej ma znienawidzona kuzynka Charlotta, która pierwotnie podejrzewana była o posiadanie genu, w związku z czym przeszła odpowiednie szkolenie. Jak zakończą się te przygotowania? Czy Gwendolyn uda się pojąć wszystko w odpowiednio krótkim czasie? Co wydarzy się między nią a Gideonem? Jak potoczy się ich przyszłości a w zasadzie… przeszłość? Kogo spotkają? Na kogo natkną się w przeszłości? Kto pokrzyżuje im szyki, a kto poda pomocną dłoń? Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Komu można zaufać? I czy w ogóle komukolwiek można? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie przeczytać Błękit Szmaragdu.

Jak wspomniałam już wcześniej – jestem zauroczona tą serią. Choć wiem, że jest ona skierowana przede wszystkim do młodego czytelnika, to i osoba starsza znajdzie w niej wiele dla siebie. Mój audiobook wysłuchałam w niesamowicie krótkim czasie. Nawet nie wiem, kiedy minęło tych dziesięć godzin. Słuchałam, i po raz pierwszy od dawna żałowałam, że audiobook jest taki krótki. Nie myślałam, że to aż 10 godzin, wciąż powracała do mnie myśl, że książka zaraz się skończy. I co wówczas? Gdy usłyszałam ostatnie słowa wypowiedziane przez Małgorzatę Lewińską zachciało mi się płakać. Stało się to, czego spodziewałam się już wcześniej. Poczułam wszechogarniający niedosyt i potrzebę zapoznania się z Zielenią Szmaragdu. Do tego autorka zawarła w ostatnich słowach Epilogu zagadkę, której w żaden sposób nie jestem w stanie rozwiązać. To dodatkowo motywuje mnie do zabrania się czym prędzej za kolejną część serii. Nie wiem, czy długo wytrzymam w niepewności co do tego, co wydarzy się dalej. Jeśli chodzi o lektora audiobooka, nie mam mu absolutnie nic do zarzucenia. Pani Lewińska czyta płynnie i wyraźnie, cudownie moduluje głos, nadając każdej postaci własnego, unikalnego charakteru. Bardzo dobrze mi się jej słuchało i na pewno sięgnę po kolejne powieści przez nią przeczytane. Samej książce nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Historia nie jest tandetna, ani oklepana. Od samych podróży w czasie wieje świeżością i czymś nieznanym. Nastolatki zachowują się tak, jak na nastolatki przystało. Choć słuchając, jak zachowuje się Gwen czułam czasem zażenowanie, to równocześnie zdawałam sobie sprawę, że gdyby postępowała inaczej, uważałabym to za sztuczne i mało wiarygodne. Bardzo wysoko oceniam tę książkę i polecam ją z całego serca każdemu czytelnikowi – zdecydowanie warto przeczytać lub wysłuchać.

Za książkę dziękuję portalowi Duże Ka

4 czerwca 2012

Siła spokoju („Ciąża i poród bez obaw” Iga Czarnawska-Iliev)


„Ciąża i poród bez obaw” Iga Czarnawska-Iliev
wyd. GWP
rok: 2011
str. 208
Ocena: 6/6


Już od jakiegoś czasu czuję wewnętrzną potrzebę poszerzania swojej wiedzy na tematy związane z rodzicielstwem. Nie chodzi o to, że muszę taką wiedzę zdobyć, ale chcę. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to się potocznie mówi. Stąd moje wybory czytelnicze coraz częściej padają na pozycje związane z macierzyństwem. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo ucieszyłam się, gdy w moje skromne progi zawitała książka autorstwa Igi Czarnawskiej-Iliev. Niestety nie udało mi się tak zorganizować czasu, bym mogła po nią już wówczas sięgnąć. Nadeszła jednak taka chwila, w której nie potrafiłam się już opanować i najzwyczajniej w świecie poprzestawiałam wszystko w swojej biblioteczce tak, by to ta właśnie pozycja była moim kolejnym wyborem literackim. I powiem Wam tylko, że była to jedna z najlepszych decyzji jakie podjęłam w ostatnim czasie. Chcecie się choć pokrótce dowiedzieć dlaczego? Jeśli tak, to zapraszam do zapoznania się z poniższym tekstem.

Iga Czernawska – Iliev to Polka na co dzień mieszkająca i pracująca w Wielkiej Brytanii. Po odebraniu bardzo dobrego wykształcenia w Dartmouth Collage zajęła się filmami dokumentalnymi. W chwili obecnej spełnia się jako towarzyszka porodów, tak zwana doula. To chyba właśnie dzięki połączeniu tych dwóch profesji wie, jak przekazać czytelnikowi, a właściwie czytelniczce ważne, o ile nie najważniejsze rzeczy na temat ciąży i porodu. Zasadniczo poradnik składa się z czterech rozdziałów traktujących odpowiednio o 1. Psychologii zdrowej ciąży i porodu, 2. Komunikacji ze światem, 3. Komunikacji z sobą samą, 4. Komunikacji w miejscu porodu. Dodatkowo na samym końcu autorka zamieściła aneks, zawierający spis instytucji, które mogą być pomocne przyszłej mamie i osobie, która będzie jej towarzyszyła podczas porodu. Muszę być jednak z Wami zupełnie szczera – ja zupełnie nie zauważyłam wspomnianego podziału. Czytało mi się płynnie, a strony przelatywały przez palce lotem błyskawicy. Każdy rozdział podzielono na podtematy, w których autorka opisywała konkretne bolączki, zaprzątające umysł kobiety szykującej się do porodu. Pani Iga poruszyła problemy, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Ale teraz już wiem i dzięki temu jestem jakaś taka… spokojniejsza. Czyli jest dokładnie tak, jak chciała tego autorka. Bo celem poradnika było uspokojenie kobiety i doprowadzenie jej do takiego stanu, który umożliwi jej przeżycie porodu niemal bezboleśnie. Jak się okazuje, o czym przynajmniej ja nie miałam zupełnie pojęcia, w organizmie kobiety podczas akcji porodowej wytwarzają się hormony, dzięki którym rodząca jest w stanie ją wytrzymać a czasem nawet niemal zupełnie nie cierpieć. Wiem, że trudno jest w to uwierzyć. Ale właśnie dlatego każda przyszła mama powinna przeczytać Ciążę i poród bez obaw. Jest tyle czynników, które powodują, że przyszła matka z dnia na dzień popada w coraz większą panikę, że aż trudno je wszystkie ogarnąć. Równocześnie istnieje tyle samo, o ile nie więcej, sposobów na wyeliminowanie tego strachu. Gdy kobieta się nie boi w jej organizmie nie wzrasta poziom adrenaliny. Gdy poziom ten jest stabilny inne hormony mogą spokojnie działać i w sposób naturalny uśmierzać ból matki i dziecka. Organizm kobiety jest naprawdę cudowny i tak stworzony, by podołać zrzuconym na niego obowiązkom. Kobiety rodzą od wieków i myślę, że dawniej, nim medycyna stanęła na tak wysokim poziomie jak w teraz, radziły sobie z porodem dużo lepiej niż obecnie. Mnogość sposobów mających ułatwić kobiecie ten proces powoduje, że rodzenie dziecka przestaje być tym, czym być powinno. Przyszłe matki boją się bólu, boją się o to czy dziecko da radę własnymi siłami pojawić się na tym świecie, boją się rozcinania krocza i boją się, że ich pożycie już nigdy nie będzie wyglądało tak, jak dawniej. A obawiają się tego, bo wszędzie naokoło mówi się jedynie o negatywnych skutkach porodów i strasznych przypadkach, które przytrafiają się rodzącym. Nikt nie daje im możliwości wysłuchiwania opowieści o szczęśliwych, małobolesnych porodach, bo kobiety takimi przeżyciami dzielą się dużo rzadziej, niż tymi strasznymi.

Poza tym w poradniku autorka przedstawia czytelniczce wady i zalety znieczulenia zewnątrzoponowego i porodu przy zastosowaniu cesarskiego cięcia. Każdy ma prawo wyboru drogi, przy pomocy której na świat przyjdzie jego dziecko. Ja już jednak wiem, że będę się z całej siły starała, by moje przyszłe dzieci przyszły na świat w maksymalnie naturalny sposób. Nie wiem, czy mi się to uda, ale ja będę się starała.

Książka została napisana w bardzo przyjazny dla czytelnika sposób. Czyta się ją w ekspresowym tempie i naprawdę można dowiedzieć się z niej przydatnych i interesujących rzeczy. Co więcej, według mnie Ciąża i poród bez obaw to poradnik nie tylko dla ciężarnej kobiety, ale dla każdej osoby, która planuje powiększenie rodziny. I to nie koniec, bo jest to również książka dla przyszłego ojca lub dla osoby, która będzie towarzyszyła kobiecie podczas porodu. Naprawdę warto się z nią zapoznać i zapamiętać to, co w niej zawarto. Polecam.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu GWP

3 czerwca 2012

Konkursowo 12 - małe przypomnienie i inne takie :)

Na wstępie chciałabym przypomnieć, że trwa a moim blogu małe Konkursowo 12, w którym do wygrania jest książka Początki :) Więcej na temat konkursu TUTAJ :)


Po drugie, chciałabym się Wam pochwalić moim wczorajszym wypiekiem, tortem bezowym. Przepis znalazłam na jednym z blogów. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie pozmieniała czegoś i nie dodała czegoś od siebie. Ale nie było tego za wiele :P
Oto on, specjalnie na przywitanie mojego małżonka, który wyjechał na kilka dni i zostawił mnie jak słomianą wdowę :P

A oto jego prezent dla mnie. Prosto z Ustronia. Całe morze kwiatów :)
:)

2 czerwca 2012

Stosik #15/2012

Kolejna sobota, kolejny stosik? Tak :) A w zasadzie dwa stosik :)
Pierwszy malusi, recenzencki. W zasadzie jeszcze majowy. Drugi w całości otrzymany w podzięce od Zbrodni. Liczę, że oba się spodobają.
Ja mam ostatnio jakieś takie... cięższe dni. Nie będę się Wam skarżyła i opowiadała co idzie nie tak... Czytanie jakoś mi idzie, gorzej z recenzjami. Obiecałam sonie jednak, że w ten weekend troszkę nadrobię i popiszę te zaległe teksty. Jak się uda, to przyszły tydzień będzie stał pod znakiem recenzji :)

Teraz już stosiki:
Recenzencki:

1. Początki - Annie Murphy Paul: do recenzji od Wydawnictwa Świata Książki. Przy okazji przypominam, że trwa konkurs, w którym tę książkę można wygrać. Szerzej na jego tematu TUTAJ :)
2. Anioł zemsty - J.R. Ward: do recenzji od Wydawnictwa Videograf II
3. Dziedzictwo krwi - J.R. Ward: do recenzji od Videografu II



Prezentowy: 

1. Za wszystko trzeba płacić - Aleksandra Marinina
2. Oto krew moja - Marek Kędzierski
3. Wiśniowy jogurt - Dominika Bel
4. Spacer ze śmiercią - Wiesław Hop
5. Boy 7 - Miriam Mous
6. Śmierć nieznajomego - Anne Perry
7. Zapłatą będzie śmierć - Inge Lohnig
8. Trzeci brzeg Styksu - Krzysztof Beśka
9. Zło budzi się wiosną - Mons Kallentof
10. Winter - Asla Greenhorn



Sorki za jakość fotek, małż zabrał aparat na podbijanie świata... i tak to się kończy...

1 czerwca 2012

Podsumowanie miesiąca maja 2012


Tak samo jak nad stosikami dumałam nad sensem wstawiania podsumowania. Koniec końców stwierdziłam jednak, że skoro kiedyś postanowiłam, że będę takie podsumy robić, to nie mogę tak po prostu z tego zrezygnować... Prawda? Choć coraz częściej... sami wiecie, jak irytuje mnie irytuje mnie zliczanie stron. Jak wielokrotnie pisywałam w recenzjach, zmniejszanie czcionki w celu uzyskania mniejszej ilości stron bardzo mnie denerwuje...

Wejść w ciągu miesiąca: 6884 (to około 222 wejścia dziennie, czyli o prawie 100 wejść dziennie mniej niż w ubiegłym miesiącu, ale wyjechałam sobie na trochę i w blogowaniu się opuściłam)

Liczba przeczytanych książek: 14 
Czyli 2 więcej niż w kwietniu. Uf. powracam do formy :) 

Liczba przeczytanych stron: 3968 (Mniej o 128 strony. No i właśnie o tym pisałam na początku. Przeczytałam więcej książek, co więcej, duuużo więcej czasu na nie poświęciłam. Ale większość to drobny maczek. Brak jest jednak możliwości przedstawienia tego, ile faktycznie się przeczytało, jeśli wydawnictwa stosują takie, a nie inne sztuczki. Może zaczną podawać liczbę znaków zamieszczonych w książce? To byłoby wymierne...).  

Liczba otrzymanych książek do recenzji: 13 (wzrost o 1, nie ma masakry. Z czego 3 sztuki zaprezentuję już w czerwcowym stosiku :) I ponownie zrecenzowałam jedną książkę, której nie otrzymałam do recenzji.

Liczba zakupionych książek:  0


Liczba książek z wymiany: 

Liczba książek wygranych: 0

Liczba książek otrzymanych (prezenty itp.): 11 (Większość od ZwB i jeden prezent od Wydawnictwa Prozami )

Liczba rozpoczętych współprac: 

Liczba książek przeczytanych w ramach wyzwania "Z półki": No comments. Ale przeczytałam jedną książkę z poza puli powieści recenzenckich

Książki które mnie urzekły:

„Czerwień rubinu” Kerstin Gier
„Głębia” Tricia Rayburn
„Czarownica” Anna Klejzerowicz
"Błękit szafiru" Kerstin Gier
"Ciąża i poród bez obaw" Iga Czarnawska-Iliev

Książki które mnie zawiodły:


brak :)

Nie jest źle. W miesiącu maju przekroczyłam 80 tysięcy odwiedzających i aktualnie trwa u mnie Konkursowo 12, ponownie z Wydawnictwem Świat Książki :)