20 lutego 2016

Żarliwie ("Szklany miecz" Victoria Aveyard)

"Szklany miecz" Victoria Aveyard
seria: Czerwona Królowa
tom: II
wyd. Otwarte
rok: 2016
str. 560
Ocena: 5,5/6

I mimo że szaleje wiatr
Dam sobie radę, bo wiem jak
Na wszystko gdzieś formuła jest
Nic nie zaskoczy mnie 1)

Długo nie mogłam się otrząsnąć po lekturze Czerwonej Królowej. Książka nie tylko mnie urzekła, ale i niesamowicie mną wstrząsnęła. Pamiętam jak wczuwałam się w rolę Mare/Mareeny, razem z nią próbowałam stać się zupełnie kimś nowym, zapanować nad odkrytą w sobie mocą, zrozumieć, do którego księcia czuję więcej. Bez względu na uczucia "los" połączył ją z Mavenem, którego nie tylko polubiła, ale również zaczęła darzyć uczuciem. Wiązała z nim przyszłość, dzieliła z nim niepokoje i bolączki. Planowała. Ostatecznie jednak została brutalnie oszukana. Niemal zginęła. Niemal straciła wszystko.

Mare, choć nie czuję się już dawną sobą, przywdziewa dawne imię. Musi zapomnieć o Mareenie i tym, jak żyła w ostatnich miesiącach. Trudno jej jednak zupełnie zapomnieć, wymazać Mavena z pamięci, wykasować to, co zaczynała czuć. Równocześnie w końcu może być z Calem, ale… czy tego chce? Albo, czy chce tego dość mocno? Na szczęście to nie sprawy sercowe zaprzątają głowę Mare, choć dla wielu czytelników mogłyby. Dziewczyna chce walczyć, chce pokazać nowemu królowi, co jest warta ona i jej podobni. Chce zwyciężyć. Decyduje się więc na dość ryzykowne działanie, jednak nim będzie jej dane wcielić w życie swój plan, wydarzy się dużo nieprzewidzianych zdarzań. Bo, jak się okazuje, nie tylko Srebrnym nie na rękę jest pojawienie się Czerwonych z mocami Srebrnych. Czy na świecie w ogóle istnieje ktoś, kto nie będzie się bał jej i ludziom jej podobnym? Czy jeśli zewrze szeregi z innymi Nowymi, to będą wspólnie w stanie przekonać do siebie otoczenie? A może jedyna słuszna droga biegnie nie tyle przez wojnę, co przez prawdziwą rewolucję? Srebrni muszą zacząć walczyć i to sami ze sobą. Tylko wtedy Nowi będą mogli powstać. Czerwoni niczym świt.

Niestety nie wszystko idzie tak, jakby Mare tego pragnęła. Na wyspie, na którą trafia panują tyrańskie rządy Porucznika. Nowi nie mają nic do powiedzenia i są traktowanie jak wrogowie. Kiedy Cal zostaje pojmany, Mare wie, że za wszelką cenę musi się do niego dostać. Zdaje sobie sprawę, że na jego uwolnienie na razie nie ma szans, ale rozmowa? To się może udać. Gdy jednak dostaje się do budynku, w którym jest przetrzymywany, gdy dociera do jego celi… Zostaje ponownie zdradzona.

Choć długo czekałam na Szklany miecz i bardzo chciałam jak najszybciej zapoznać się z tą historią, nie udało mi się jej "połknąć" w jeden wieczór. Nawet w dwa dni się nie udało. Dlaczego? Nie będę tłumaczyć, że książka była obszerna, bo to nie o to chodziło. Po prostu nie była łatwa. Nie mówię, że Czerwona królowa była prostą powieścią. Jednak wybory, przed którymi autorka stawia bohaterów w Szklanym mieczu, są nie tylko nie do pozazdroszczenia. Są wręcz okrutne i niewyobrażalne. Nie mam pojęcia, jak postąpiłabym w większości zaprezentowanych przypadków. Tragedia, dramat, istna masakra. Nic innego do głowy mi nie przychodzi. Wciąż i wciąż zastanawiam się, jak można kogoś skazać na takie cierpienie. A końcówka? Nadal jestem pod jej wrażeniem. Koniec ostatniego rozdziału rozłożył mnie na łopatki. A Epilog wstrząsnął mną zupełnie. Nie spodziewałam się, że w taką stronę potoczy się ta historia. Teraz długo nie będę mogła wybić sobie z głowy obrazu Mare… Nie, nie zdradzę wam tego co wciąż chodzi mi po głowie. Jedno jest pewne, najnowszej powieści Victorii Aveyard warto poświęcić czas. Czasem nie będzie przyjemnie. Czasem będzie bolało. Czasem nie będziecie rozumieć, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Nie będziecie jednak mogli przestać czytać. Tak jak ja. Zdecydowanie polecam.

Sil

1) Antek Smykiewicz - Pomimo burz


Baza recenzji Syndykatu ZwB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz