wyd. Wojciech Sumliński Reporter
rok: 2015
str. 388
Ocena: 3/6
Do lektury książki namawiali mi znajomi, którzy po jej przeczytaniu
całkowicie zmienili swój światopogląd. Mówili, że teraz całkowicie inaczej widzą
Polską scenę polityczną. Pan Wojciech Sumliński to reporter śledczy i to dobry,
tak przynajmniej wyczytałem zapoznając się z jego biografią. Niestety
wcześniejsze jego dzieła nie są mi znane. I to zarówno te telewizyjne jak i
literackie.
Po takich słowach moich znajomych rozpoczynałem tę lekturę licząc na
prawdziwą bombę, na rakietę, która wywróci mój świat do góry nogami i jeszcze
dodatkowo na lewą stronę i to bez mydła. Tymczasem było trochę mniej
spektakularnie, mniej efektownie. No chyba, że sprawiły to moje poglądy
polityczne. Kończąc ostatnia stronę zastanawiałem się , co jest ze mną nie tak,
że nie widzę tego co inni.
W książce autor przedstawia niezliczone fakty o powiązaniach WSI,
mafii oraz rosyjskiego wywiadu. W tle z olbrzymią ilością pieniędzy. We
wszystkich tych wydarzeniach główną rolę odgrywa Bronisław Komorowski. Niektóre
sytuacje i powiązania przedstawione przez Sumlińskiego mogą przyprawić o
dreszcze. Wszystko trzyma się przysłowiowej kupy. Jednak bardzo ciężko z tym
polemizować, bo te aspekty życia publicznego, aż tak mnie nie wciągają, a ponadto
brakuje jakichkolwiek źródeł. W zasadzie jest to oczywiste, bo przecież wszystko
pochodzi ze ściśle tajnych akt i dokumentów przekazywanych przez „agentów” oraz
oficerów CBŚ. Szkoda tylko, że autor skupia się na swojej wizji świata i w
faktach znajduje potwierdzenie swojego zdania, choć bez problemu można by
wyciągnąć z nich zupełnie inne wnioski. Za przykład może posłużyć fundacja Pro
Civili, która prowadzona przez byłych i obecnych (w tamtych czasach) agentów
WSI przynosiła im olbrzymie zyski. Ja to widzę trochę inaczej, otóż służby
wywiadowcze nie zawsze mogą mieć oficjalny budżet. Ich działania operacyjne,
które nierzadko kosztują setki tysięcy dolarów są finansowane właśnie z takiego
typu organizacji. Taka organizacja może również prowadzić działa operacyjne w
imieniu organizacji, która nie do końca chce oficjalnie je prowadzić. To tylko
takie moje zdanie, ale oczywiście mogę się mylić. Ponadto sam autor wspomina
nie raz, że informatorzy z jakimi miał styczność potrafią realizować plany, w
których nawet on nie potrafi się połapać np. ujawnienie zdjęcia Aleksandra
Kwasniewskiego i Marka Dochnala. Tak więc skąd Pan Sumliński ma pewność, że ujawnione
mu materiały są prawdziwe? Tymi prostym przykładami chciałem pokazać, że nie
wszystko, co w niej zawarte należy brać za pewnik i to całkiem bezkrytycznie. Jest
to moja pierwsza książka polityczna, ale odnoszę wrażenie, że zdecydowanie za
dużo w niej osobistego życia Wojciech Sumlińskiego. Kilkukrotnie przeczytamy,
że jest niezwykle religijnym człowiekiem, przeczytamy o kolejnych
nieprzespanych nocach w trakcie czytania tajnych teczek. Na razie po lekturze
tej książki postanowiłem więcej nie sięgać po ten gatunek literatury.
Tak, macie rację, czytałem tę książkę bardzo krytycznie. Kilkuletnia
praca dziennikarza śledczego zakończyła się wydaniem książki tuż przed wyborami
prezydenckimi w których główny „oskarżony” Bronisław K bierze udział. Jest to
fakt co najmniej zastanawiający. Powiedzmy sobie szczerze, czy ten
opozycjonista z czasów PRL strzelający gafy na lewo i prawo, mógłby być szefem
wszystkich szefów, czy on mógłby być „Tym człowiekiem”? Mój poziom krytycyzmu
zwiększył się po ostatnich aferach ze wykrytymi plagiatami. To prawda nie
wpływają one na treść i nie zmieniają faktów przedstawionych w książce, ale
delikatny niesmak pozostaje. Dziennikarz śledczy, który chce abyśmy uwierzyli w
jego historię powinien unikać takich sytuacji.
Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego stały się swego rodzaju
biblią dla prawicy, tej fanatycznej prawicy i każdy powinien po tę książkę
sięgnąć, aby dowiedzieć się czy słusznie. Może ona być szokiem dla każdego kto
naiwnie wierzył, że ludzie na świeczniku polityki, mediów i kościoła kierują
się wyłącznie czystymi jak kryształ ideałami takimi jak patriotyzm czy też
dobro. Brudny świat w którym mafia, służby wywiadowcze i polityka mieszają się
w sposób nierozłączny przyprawiony jest olbrzymią ilością gotówki i haków.
Niemal każdy jego uczestnik jest umoczony w poprzednim ustroju i nie ma tam
czystych intencji. Wszystko robi się dla interesu własnego i swoich ludzi.
Reszta się nie liczy. Jeśli te ostatnie zdanie są dla ciebie oczywistą
oczywistością, to „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” autorstwa
Wojciech Sumlińskiego niczym cię nie zaskoczą i będą tylko kolejną lekturą.
Artur Borowski
Polityczne książki nie są dla mnie, zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuń