wyd. Replika
rok: 2012
str. 308
Ocena: 4/6
Przyznam szczerze, nie miałam do tej pory okazji przeczytać
debiutanckiej powieści pani Ewy Kopsik (Uciec przed cieniem), czego bardzo
żałuję. Na temat tej pozycji słyszałam wiele, niejednokrotnie bardzo skrajnych
opinii. Tak więc gdy tylko się dowiedziałam, że autorka wydaje koleją książkę,
niezwłocznie wpisałam ją do mojej listy Must have, a chwilę później powieść już
stała na mojej półce, grzecznie czekając na swoja kolej w stosiku książek do
przeczytania. W ostatnich dniach w końcu udało mi się po nią sięgnąć. Jaki był
tego rezultat? Przekonacie się podczas lektury tej recenzji.
Główna bohaterką powieści jest Krystyna – Polka mieszkająca w Wiedniu.
Na pierwszy, dość odległy rzut oka, jest ona spełnioną artystką, żoną i matką.
Jak się jednak dość szybko możemy przekonać – są to jedynie pozory, które
Krystynie udaje się z ledwością utrzymać. Jej dom, choć powinien być jak
właścicielka, idealny, bardziej przypomina przydrożny motel, niż wymarzone
ciepłe gniazdko. Podawane w nim posiłki trudno w ogóle zaliczyć do pożywienia,
a panujący wokół nieład, ewentualnych gości przyprawić może o palpitację serca.
No, może nie jest aż tak tragicznie. Jednak porównując to, jak powinno wyglądać
wyśnione lokum z tym, w jakich warunkach przyszło Krystynie żyć, przepaść jest
gigantyczna. Nie ma się jednak co dziwić, w końcu nasza bohaterka, tworząca w
domu malarka, nie jest w stanie zająć się tak przyziemnymi sprawami, jak
sprzątanie czy gotowanie. Dobrze więc jest, jak jest. Sytuację odrobinę ratuje przyjeżdżająca
co kilka miesięcy z Polski teściowa Krystyny, która zaraz po przekroczeniu progu
bierze się za sprzątanie. Oczywiście nie bez wypowiedzenia odpowiednich
komentarzy, te jednak nasza bohaterka zbywa milczeniem. Zresztą, Krystyna
zdumiewająco dużo puszcza mimo uszu, a polemika w jej wykonaniu to zwykle wewnętrzny
monolog z samą sobą. Nie tylko porządki i kucharzenie nie należą do mocnych
stron malarki. Kolejnym defektem, w jej, jakby się wydawać mogło idealnym
życiorysie, jest rodzona córka – Kamilka. Mała już od najmłodszych lat, jeśli
można tak powiedzieć o noworodku, sprawiała matce problemy. Pierwszym i
podstawowym było to, że w ogóle się urodziła. Nie było jednak tak, ż Krystyna
nie chciała dziecka, bo chciała. Tylko, że wymarzyło się jej zgoła inne
maleństwo. W jej wyobraźni Kamilka stanowiła uosobienie ideału. Była piękna i
ponadprzeciętnie rozwinięta. Jednak podczas przydziału dzieci do matek Bóg
najwyraźniej postanowił sobie okrutnie z Krystyny zażartować i oddał w jej ręce
nieciekawej urody opóźnione w rozwoju dziecko, które nijak nie pasowało matce.
A może… to nie dziecko Krystyny? Może zaraz po porodzie ktoś pomylił maleństwa
w szpitalu? Może jej przyniesiono wadliwe dziecko jakiejś Czeszki, a jej piękna
i mądra córka trafiła do obcego domu? Może gdzieś tam żyje prawdziwa Kamilka?
Czy jest to możliwe? A jeśli tak, to jak się o tym przekonać? A może prawda
jest zgoła inna? Może Krystyna zasłużyła tylko na takie dziecko? Może nie była
w życiu zbyt dobra i za to Bóg ją pokarał? Gdzie leży prawda i jaka ona jest?
Czy jej odkrycie zmieni cokolwiek? Jak potoczą się losy zadufanej w sobie,
egoistycznej Krystyny i maleńkiej istoty, jaką jest Kamilka? Czy ich ścieżki
będą prowadzić w jednym kierunku, a może dość szybko i brutalnie zostaną
rozdzielone? By się tego dowiedzieć musicie sięgnąć po najnowszą powieść Ewy
Kopsik zatytułowaną Układ z Panem Bogiem.
Bohaterka książki ma ewidentny problem. Zupełnie nie potrafi znaleźć
płaszczyzny komunikacji z otaczającą ją rzeczywistością. Nic co wokół niej się
dzieje, nie jest takim, jakim powinno być. W układance, zwanej życiem Krystyny,
najwyraźniej brakuje puzzli. I to nie pojedynczych sztuk, brakuje ich tak
wielu, że ona sama przestaje rozpoznawać w tym wszystkim samą siebie. Każdy
dzień przynosi jej coraz to nowsze zmartwienia, z którymi z czasem Krystyna
przestaje sobie radzić. Czy jest jakiś sposób, by odwrócić złą passę? Czy jest
sposób, by pokochać niekochane dziecko? Czy jest sposób, by spojrzeć na
mężczyznę swojego życia z zupełnie nowego punktu widzenia, tak, by ponownie
stał się obiektem pożądania? Czy jest sposób by ponownie stać się sobą, jeśli
się samą siebie utraciło? Tego próbuje dowiedzieć się Krystyna. Czy znajdzie
odpowiedzi? Czy będzie w stanie naprawić swoje życie? Przekonajcie się sami.
Lektura Układu z Panem Bogiem nie należy do łatwych i przyjemnych.
Książka nie tylko porusza trudne tematy ale i napisana została w nie do końca
przystępny sposób. Autorka w swej powieści postawiła na tekst pisany w zasadzie
jednym ciągiem. Nie ma podziału na rozdziały. Poszczególne przemyślenia czy
opisy wydarzeń oddzielone są od siebie jedynie większymi wcięciami w tekście.
Poza tym nie jest nam dana możliwość wysłuchania opinii bohaterów. Cała
narracja poprowadzona została w taki sposób, by przedstawić jedynie głębokie
przemyślenia poszczególnych postaci. Z tego powodu trudno jest w stu procentach
stwierdzić, jak faktycznie wygląda cała sprawa. Nie słyszymy wypowiadanych z
ich ust słów, nie możemy więc być pewni, jakie relacje łączą bohaterów. Mnie
bardzo męczył brak dialogów. Nie przywykłam do tego typu tekstów. Prócz tego, z
mojego punktu widzenia, książka ma jeszcze jeden mankament. Jest nim sama myśl
przewodnia powieści. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że będę miała
tak problem z przebrnięciem przez ten temat. Bo, jak można nie kochać własnego
dziecka? Wiem, że takie rzeczy się zdarzają, ale i tak nie potrafię tego pojąć
i zaakceptować. Układ z Panem Bogiem Ewy Kopsik to powieść dla ludzi o mocnych
nerwach i twardej psychice. Słabszym czytelnikom książki nie polecam.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Replika