"Szklany miecz" Victoria Aveyard
seria: Czerwona Królowa
tom: II
wyd. Otwarte
rok: 2016
str. 560
Ocena: 5,5/6
I mimo że szaleje
wiatr
Dam sobie radę, bo wiem jak
Na wszystko gdzieś formuła jest
Nic nie zaskoczy mnie 1)
Dam sobie radę, bo wiem jak
Na wszystko gdzieś formuła jest
Nic nie zaskoczy mnie 1)
Długo nie mogłam się otrząsnąć po lekturze Czerwonej Królowej. Książka
nie tylko mnie urzekła, ale i niesamowicie mną wstrząsnęła. Pamiętam jak wczuwałam
się w rolę Mare/Mareeny, razem z nią próbowałam stać się zupełnie kimś nowym,
zapanować nad odkrytą w sobie mocą, zrozumieć, do którego księcia czuję więcej.
Bez względu na uczucia "los" połączył ją z Mavenem, którego nie tylko
polubiła, ale również zaczęła darzyć uczuciem. Wiązała z nim przyszłość,
dzieliła z nim niepokoje i bolączki. Planowała. Ostatecznie jednak została
brutalnie oszukana. Niemal zginęła. Niemal straciła wszystko.
Mare, choć nie czuję się już dawną sobą, przywdziewa dawne imię. Musi
zapomnieć o Mareenie i tym, jak żyła w ostatnich miesiącach. Trudno jej jednak
zupełnie zapomnieć, wymazać Mavena z pamięci, wykasować to, co zaczynała czuć.
Równocześnie w końcu może być z Calem, ale… czy tego chce? Albo, czy chce tego
dość mocno? Na szczęście to nie sprawy sercowe zaprzątają głowę Mare, choć dla
wielu czytelników mogłyby. Dziewczyna chce walczyć, chce pokazać nowemu
królowi, co jest warta ona i jej podobni. Chce zwyciężyć. Decyduje się więc na
dość ryzykowne działanie, jednak nim będzie jej dane wcielić w życie swój plan,
wydarzy się dużo nieprzewidzianych zdarzań. Bo, jak się okazuje, nie tylko
Srebrnym nie na rękę jest pojawienie się Czerwonych z mocami Srebrnych. Czy na
świecie w ogóle istnieje ktoś, kto nie będzie się bał jej i ludziom jej
podobnym? Czy jeśli zewrze szeregi z innymi Nowymi, to będą wspólnie w stanie
przekonać do siebie otoczenie? A może jedyna słuszna droga biegnie nie tyle
przez wojnę, co przez prawdziwą rewolucję? Srebrni muszą zacząć walczyć i to
sami ze sobą. Tylko wtedy Nowi będą mogli powstać. Czerwoni niczym świt.
Niestety nie wszystko idzie tak, jakby Mare tego pragnęła. Na wyspie,
na którą trafia panują tyrańskie rządy Porucznika. Nowi nie mają nic do
powiedzenia i są traktowanie jak wrogowie. Kiedy Cal zostaje pojmany, Mare wie,
że za wszelką cenę musi się do niego dostać. Zdaje sobie sprawę, że na jego
uwolnienie na razie nie ma szans, ale rozmowa? To się może udać. Gdy jednak
dostaje się do budynku, w którym jest przetrzymywany, gdy dociera do jego celi…
Zostaje ponownie zdradzona.
Choć długo czekałam na Szklany miecz i bardzo chciałam jak najszybciej
zapoznać się z tą historią, nie udało mi się jej "połknąć" w jeden
wieczór. Nawet w dwa dni się nie udało. Dlaczego? Nie będę tłumaczyć, że
książka była obszerna, bo to nie o to chodziło. Po prostu nie była łatwa. Nie
mówię, że Czerwona królowa była prostą powieścią. Jednak wybory, przed którymi
autorka stawia bohaterów w Szklanym mieczu, są nie tylko nie do
pozazdroszczenia. Są wręcz okrutne i niewyobrażalne. Nie mam pojęcia, jak
postąpiłabym w większości zaprezentowanych przypadków. Tragedia, dramat, istna
masakra. Nic innego do głowy mi nie przychodzi. Wciąż i wciąż zastanawiam się,
jak można kogoś skazać na takie cierpienie. A końcówka? Nadal jestem pod jej
wrażeniem. Koniec ostatniego rozdziału rozłożył mnie na łopatki. A Epilog
wstrząsnął mną zupełnie. Nie spodziewałam się, że w taką stronę potoczy się ta
historia. Teraz długo nie będę mogła wybić sobie z głowy obrazu Mare… Nie, nie
zdradzę wam tego co wciąż chodzi mi po głowie. Jedno jest pewne, najnowszej
powieści Victorii Aveyard warto poświęcić czas. Czasem nie będzie przyjemnie.
Czasem będzie bolało. Czasem nie będziecie rozumieć, dlaczego dzieje się tak, a
nie inaczej. Nie będziecie jednak mogli przestać czytać. Tak jak ja.
Zdecydowanie polecam.
Sil
1)
Antek Smykiewicz - Pomimo burz
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz