"W drodze. Dorastanie w ośmiu
podróżach" Richard
Hammond
rok: 2015
str. 296
Wyd. Zysk i S-ka
Ocena: 5/6
Po usłyszeniu
imienia Richard, każdy facet i pewnie nie jedna kobieta dopowie sobie tylko
jedno. Wcale nie chodzi tutaj o Gere, choć bardzo blisko (dla
niewtajemniczonych i młodych Richard Gere to aktor), bo Gere kojarzy się z Top
Gear. No,
ale do sedna. Po długim i pewnie trochę niezrozumiałym wstępie zdradzę wam, chodzi o
Richarda Hamonda, zwanego Chomikiem. To jeden z prowadzących, a raczej już byłych
prowadzących, najpopularniejszego
na świecie programu motoryzacyjnego Top Gear. Z wszystkich "twarzy"
programu to właśnie
Hamonda lubię najbardziej. To nie tylko wiedza, ale także motoryzacyjna pasja, a przede
wszystkim humor – dużo humoru. To prawda, że mężczyzna co najwyżej zwiększa
masę i ilość zmarszczek, ale nie dojrzewa. Richard Hamond jest doskonałym tego
przykład, przynajmniej takie odnosi się wrażenie oglądając jego wyczyny na szklanym ekranie.
Okładka książki trochę odbiega od tego, czego się spodziewałem. Jest jakby taka melancholijna, albo hipisowska. Zdaje się nie pasować do jego osobowości. Jednak, po lekturze, gdy znowu na nią spojrzymy, to z pewnością zauważymy, że pasuje jak najbardziej. W każdym razie sama książka to wielkie zaskoczenie. Jest to zbiór ośmiu opowiadań, ale to akurat nie zaskakuje. W każdym razie są to opowiadania, których akcja dzieje się za młodzieńczych lat autora. Gdzieś między ósmym a dwudziestym rokiem życia i przedstawiają rozwój miłości do podróżowania, prędkości i motoryzacji. Historia zaczyna się od nudnych podróży i fascynacji nad mechanizmem przerzutek pierwszego roweru i prowadzi nas przez przejażdżki pierwszym motocyklem, a kończy się na pierwszym samochodzie. Jak kilka, niby zwykłych elementów w życiu każdego młodego chłopaka, może doprowadzić to tak wspaniałej kariery?
Okładka książki trochę odbiega od tego, czego się spodziewałem. Jest jakby taka melancholijna, albo hipisowska. Zdaje się nie pasować do jego osobowości. Jednak, po lekturze, gdy znowu na nią spojrzymy, to z pewnością zauważymy, że pasuje jak najbardziej. W każdym razie sama książka to wielkie zaskoczenie. Jest to zbiór ośmiu opowiadań, ale to akurat nie zaskakuje. W każdym razie są to opowiadania, których akcja dzieje się za młodzieńczych lat autora. Gdzieś między ósmym a dwudziestym rokiem życia i przedstawiają rozwój miłości do podróżowania, prędkości i motoryzacji. Historia zaczyna się od nudnych podróży i fascynacji nad mechanizmem przerzutek pierwszego roweru i prowadzi nas przez przejażdżki pierwszym motocyklem, a kończy się na pierwszym samochodzie. Jak kilka, niby zwykłych elementów w życiu każdego młodego chłopaka, może doprowadzić to tak wspaniałej kariery?
Niby banalne, a czyta się to
wyśmienicie, mógłbym powiedzieć, że jednym tchem, ale w moim wykonaniu to nie do końca
prawda. W każdym razie zaskoczeniem jest forma, w jakiej żartowniś Richard Hamond opisuje swoje
dojrzewanie i ewolucje młodzieńczego buntu. Wszystko okrasza dużą dawką
wrażliwości, ujawniającą się w opisach otaczającego świata. Musicie przyznać,
poetyckie i rozbudowane opisy przyrody to nie to, czego się spodziewaliście po Chomiku.
Oczywiście od czasu do czasu można się uśmiechnąć, ale jednak ta
poetycka głębi, przez duże "G" pojawia się znacznie częściej.
Wszystkie
części czyta się z wielką przyjemnością, choć "akcja" często zwalnia
przez wspomniane opisy i wykłady techniczne choćby o przerzutkach. Osobiście
bardzo żałowałem, że autor nie zdecydował się na umieszczenie większej ilości
zdjęć, które zdecydowanie pomogły by odkryć prawdziwą twarz Hamonda. Każdy
miłośnik motoryzacyjnej przygody dobrze będzie wiedział, co czuje opisywany
młodzieniec, bo nie raz był na jego miejscu. Książkę polecam nie tylko fanom
autora. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie i będzie mógł inaczej
spojrzeć na swoją młodość. Warto odkryć nową twarz dowcipnisia z Top Gear.
Artur Borowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz