Zupełnie mi się zapomniało :P Prezentuję pracę z drugiego miejsca w Konkursowie 10 :)
KONKURSOWO 10
Tekst z wykorzystaniem 28 tytułów książek i 11 nazw wydawnictw
Siedziałam w
tym dziwnym lokalu o uroczej nazwie „POD DWIEMA KOSAMI” już od dłuższego czasu,
CZEKAJĄC NA KOLUMBA, który się spóźniał. Popijając aromatyczną kawę, dla
zabicia czasu, prowadziłam DIALOG Z DUSZĄ PRZY PAPIEROSIE. Wypuszczając powoli
chmurę dymu rozejrzałam się ukradkiem. Na ścianach z niejakim zdziwieniem
zauważyłam plakaty promujące nowości WARSZAWSKIEJ FIRMY WYDAWNICZEJ i GRUPY
PUBLIKAT. Moja lista książek była już niestety wystarczająco pokaźna, więc
odwróciłam wzrok. Skupiłam natomiast uwagę na klientach kawiarni. Przy
sąsiednim stoliku dostrzegłam MATKĘ WSZYSTKICH LALEK z całym swoim kramem. Pod
jej nogami plątały się TRZY CZARNE KOTY. Uznawszy, że od wpatrywania się w tę
menażerię dostanę oczopląsu, zerknęłam w inną stronę. A tam: BLONDYN I BLONDYNKA.
„Jak śmiesznie razem wyglądają” pomyślałam. Usłyszałam strzęp ich rozmowy:
– WŁASNY
POKÓJ to wielkie udogodnienie, nie sądzisz? – powiedział on.
– CIESZĘ SIĘ
TWOIM SZCZĘŚCIEM – odpowiedziała z szyderczym uśmiechem ona. – SOL, przepraszam
wolisz nazywać ją Solange, prawda? A więc Solange musi być szczęśliwa. Nawet
gdy zabraknie światła. – zachichotała. – Jestem prawie pewna, że Z CIEMNOŚCIĄ
JEJ DO TWARZY.
– Jesteś okropna.
Szkoda mi twojej drugiej połowy i zastanawiam się DLACZEGO MĘŻCZYŹNI POŚLUBIAJĄ
ZOŁZY?
Roześmiała
się i konspiracyjnym tonem szepnęła:
– PUNKT
WYJŚCIA to pytanie: DLACZEGO MĘŻCZYŹNI KOCHAJĄ ZOŁZY?
– A jesteś
pewna, że TEN GRUBY głupek, twój mąż, naprawdę cię kocha?
Zamieszanie
przy drzwiach odwróciło moją uwagę. Stanął w nich nie kto inny tylko PAN POTWÓR.
Tak pieszczotliwie nazywałam Kolumba. Dla większości obserwatorów zapewne
wyglądał komicznie w gumowej masce. (Mówiłam już, że to Halloween?) Prezentował
światu twarz małej dziewczynki z warkoczykami.
Zatrzymał
się w progu, rozejrzał i dostrzegłszy mnie przy SZÓSTYM stoliku, ruszył
tanecznym krokiem w moim kierunku. Chodził zawsze w ten sam sposób, zarówno IDĄC
PO GÓRACH, jak i spacerując ALEJĄ BZÓW – w jego ruchach była lekkość i gracja –
poruszał się niczym JAGUAR. A twarz, teraz ukryta pod koszmarną maską, nosiła PIĘTNO
PRAWDY. A jaka to prawda, zapytacie? Skrzywdziła go wredna baba, ot co!
Romantyk, z
sercem na dłoni, a właściwie Z BUSOLĄ W SERCU wskazującą mu błędny kierunek,
facet z CICHĄ WIARĄ W ANIOŁY, które w jego mniemaniu przybierają postać
śmiertelnych kobiet – musiał trafić na kogoś pokroju panny P. Dodam, że ten
baboch to typowy W.A.B.ik na facetów, a właściwie REPLIKA lalki Barbie.
Zemdliło was? Bo mnie prawie! Po całej tej historii, nie bardzo miłosnej,
Kolumba okrzyknięto OFIARĄ POLIKSENY. Kilka niezbyt miłych rozczarowań plus
akcja z tym koszmarnym babsztylem, które sam Kolumb próbował bagatelizować
nazywając je po prostu ZAKRĘTAMI LOSU, odrobinę go przygasiły, przystopowały w
romantycznych zapędach. I ten kto go dobrze znał, tak jak ja, widział to
wyraźnie.
A panna P., a
właściwie POŻERACZ SNÓW (zauważyliście, że uwielbiam wymyślać ludziom dziwne
przydomki, prawda?), niech żałuje! Głupia! Nie docenić takiego faceta?
Kolumb
zatrzymał się tuż przede mną. Oparł się o stolik, pochylił i modulowanym głosem
zamruczał:
– NIE JESTEM
SERYJNYM MORDERCĄ. Jestem, jak widać, słodką dziewuszką.
Roześmiałam
się bezradnie. Mimo woli.
– KONIEC GRY
– zakomenderowałam. – DLA RATOWANIA ŻYCIA, jeśli oczywiście je cenisz,
ściągaj maskę.
Siadając
naprzeciw mnie, wykonał polecenie. Na jego twarzy malowało się zatroskanie.
– Nadal
prześladują cię te warkoczyki?
– Gdybyś je
nosił przez tyle lat co ja, też miałbyś uraz psychiczny!
Spuściłam
wzrok i moje spojrzenie padło na kartkę, opatrzoną w lewym górnym rogu ZNAKIEM
EMOTIKONY w kształcie uśmiechniętej buźki, na której z nudów spisywałam
książki, jakie zamierzałam kupić (po spotkaniu z Kolumbem) w małej księgarni o
nazwie „OFICYNKA”. Była to spora lista, różnych wydawnictw, z których
wyróżniały się, pod względem ilości pozycji, dwa: G+J KSIĄŻKI i NOVAE RES.
Po chwili
Kolumb wyciągnął rękę i delikatnie pogładził mnie po policzku. Spojrzałam zdziwiona
i w jego oczach dostrzegłam coś nowego. Jakiś blask. I po raz pierwszy
przemknęło mi przez myśl, że może jednak UTRACONY RAJ, o którym marzyłam, a
który wydawał się nieosiągalny, jest bliżej niż myślę…
– Chodźmy
stąd – niemal wykrzyknął, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do drzwi.
Poszłam, bo
cóż mi innego pozostało? Wybór był prosty: zajmować się nadal PROZAMI i poezjami,
stroniąc od życia lub zająć się Kolumbem i uwierzyć, że on też zajmie się mną.
Dwa miesiące
później, już z pełnym przekonaniem mogłam zakrzyknąć, do wtóru z moim
Panem Potworem:
– OCALENI. ŻYCIE,
KTÓRE ZNALIŚMY odeszło. A nowe, wspólne, chociaż nieidealne, będzie bardzo
szczęśliwe!
Urszula (megii24)
Fajna i bardzo pomysłowa.Mam pytanie,cy nagrody ju zostały wysłane?Pozdrawiam Jola
OdpowiedzUsuńNagrody wysyłają wydawcy. Ale jak, nie otrzymałaś jeszcze swojej? Jeśli nie przyjdzie w ciągu kilku następnych dni proszę napisz mi, zwrócę się do wydawcy
UsuńDo mnie też jeszcze nie dotarła, ale taka zwłoka u wydawców jest chyba całkiem normalna ;)
UsuńBardzo fajne opowiadanko - najlepiej użyto tytułów książek. ;) A czytało się szybciutko.
OdpowiedzUsuńJa odtrzymałam 2 nagrody, z kt bardzo się ucieszyłam: tę dla mamy i mój no 1. <- <3 Już czytam!
Czekam jeszcze na tajemniczą książkę, ale na razie brak.
Już teraz chciałabym bardzo podziękować za dobór tych dwóch pozycji. ;)
Cudowna praca! Zazdroszczę takiego pomysłu na rozgryzienie tytułów i nazw i lekkości w tekście :)).
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, gratulacje drugiego miejsca!
OdpowiedzUsuńOch ten nasz Pan Potwór..
Opowiadanie bardzo pomysłowe ;)
OdpowiedzUsuńrewelacja, kocham taką zabawę słowem!
OdpowiedzUsuńKłaniam się nisko i pięknie dziękuję za wszystkie miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Urszula (megii24)