25 lipca 2016

Kot wszechświata ("Ilustrowana teoria wszystkiego: powstanie i losy wszechświata" Stephen William Hawking)

"Ilustrowana teoria wszystkiego: powstanie i losy wszechświata" Stephen William Hawking
wyd. Zysk
str. 133
rok: 2016
Ocena: 6/6


Pewnie każdy słyszał o autorze książki. Jedni kojarzą go przez jego niepełnosprawność. Tak, to ten gość na wózku, co tak dziwnie mówi. Inni, i mam nadzieję, że jest to zdecydowana większość, kojarzy, że jest to wybitny umysł naszych czasów. Jest to człowiek, który wydarł czarnym dziurom kilka ich tajemnic. Cechą charakterystyczną popularnonaukowych książek tego autora jest stosunkowo przystępny dla przeciętnego zjadacza chleba język. Dodatkowo bardzo obrazowe porównania, które ułatwiają zrozumienie zawiłych fizycznych zasad i reguł. Na całe szczęście: Ilustrowana teoria wszystkiego nie odbiega od tego schematu. Proszę jednak nie popaść w zachwyt i przez przypadek nie uwierzyć w to, że po lekturze wszystkie teorie rządzące światem będziecie mieli w małym placu i w końcu będziecie mogli brylować na imprezach wiedzą o czarnych dziurach. Czasami dwukrotnie czytanie poszczególnych akapitów pozwala załapać co nieco, a i tak zwykle czujemy się jak dzieci we mgle. Mimo wszystko, czyta się to wyśmienicie.  W zasadzie nie można się oderwać. Każda chwila z książką odkrywa przed nami kolejne malutkie tajemnice świata. Siedem wykładów, bogato ilustrowanych w wysokiej jakości zdjęcia i schematy zawartych na 133 stronach, to ciekawa opowieść, która powoli zagłębia się w coraz to bardziej niezrozumiałe zakątki wszechświata. Autor z niezwykłą lekkością i dowcipem przenosi nas od galaktyk i rodzących się oraz umierających gwiazd, po najmniejsze budulce atomów.

O czym jest ta książka? Jak sam tytuł mówi - o wszystkim. Otóż w obecnym świecie istnieją dwie praktycznie wykluczające się teorie, czyli teoria względności i fizyka kwantowa. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że obie te teorie działają i są potwierdzone doświadczalnie. Pytacie jak to możliwe? Otóż autor stara się to wyjaśnić i idzie mu to doskonale, a pomaga mu w tym między innymi kot, tak - zwykły futrzak. Ta książka to nie tylko garść suchych faktów i prawd fizycznych, to filozoficzna wyprawa w poszukiwaniu początku i końca wszechświata. Próba odnalezienia w tym wszystkim Boga. Po skończonej lekturze, będziecie czuć wielki niedosyt, a ogrom wiedzy, którą przyswoiliście w tej podróży, będzie poszukiwała ujścia i naprawdę zanudzicie rodzinę, dziewczynę/chłopaka, męża/żonę, dziadków, a nawet wszystkich na literę N, tymi swoimi wywodami.

Obecnie wiedza nauczana w szkoła nie nadąża za tempem postępu nauki. Praktycznie codziennie coś odkrywamy i codziennie nauka robi krok do przodu. Nawet zdawałoby się tak fundamentalna fizyka, czy też astrofizyka, malutkimi kroczkami idzie do przodu i ta książka pozwoli wam trochę nadgonić. Musicie po nią sięgnąć aby dowiedzieć się, co kot ma wspólnego z wielkim wybuchem i kiedy poznamy Boga. Naprawdę nie chcę zdradzać wszystkich ciekawostek, bo stracilibyście frajdę z czytania tej pozycji. Aby was jeszcze bardziej zachęcić dodam tylko, że milionowe części sekundy dzieliły nas od: być i nie być jako ludzi, jako organizmów rozumnych i nie tylko. Polecam!


Artur Borowski


1 komentarz:

  1. Z pewnością to jedna z tych książek, które powinno się przeczytać :) a przynajmniej spróbować :)

    OdpowiedzUsuń