13 maja 2015

Pocztówka z Ameryki („Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów” Lewandowski Karol)


„Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów” Lewandowski Karol
wyd. SQN
rok: 2014
str. 336
Ocena: 5/6


Iść, ciągle iść w stronę słońca
W stronę słońca aż po horyzontu kres
Iść, ciągle iść tak bez końca
Witać jeden przebudzony właśnie dzień
Wciąż witać go, jak nadziei dobry znak
Z ufnością tą, z jaką pierwszą jasność odśpiewuje ptak1)

Po zamknięciu poprzedniej książki Karola Lewandowskiego od razu miałem przeczucie - graniczące z pewnością, że na pewno przeczytam kolejną pozycje tego autora. Nie musiałem długo czekać, gdy w ręce wpadła mi Busem przez świat. Ameryka za 8 dolarów. Wygląda zdecydowanie ładniej niż poprzedniczka, jest pełna fotografii pozwalających się wczuć w klimat podróży. Książka z pewnością nie ginie w tłumie na księgarskich półkach.

Lekki język autora sprawia wielką przyjemność w trakcie czytania. Początkowo irytowało mnie to, że rozdziały się krótkie, czasami zdawkowe i trochę jakby niedopowiedziane. Jednak im dalej brnąłem w ten las, tym większe miałem wrażenie, że z autorem siedzę w barze przy piwie. Przynajmniej takie odczucie do mnie dotarło. Po tym olśnieniu książka była zupełnie inna. Jest to doskonały umilacz czasu w trakcie jazdy autobusem lub pociągiem – czyli po prostu w trakcie podróży.  Ja czytałem ją przed snem, w wygodnym łóżeczku i bardzo się zdziwiłem, jak szybko skończyło się blisko 340 stron.
Grupa młodych i rządnych przygody ludzi pod przywództwem Karola Lewandowskiego wyrusza za ocean, aby za skromną sumę zwiedzić Amerykę Północną. Udaje im się to nie tylko dzięki uporowi, odwadze i chęci dotknięcia świata znanego z filmów, ale także, a może przede wszystkim dzięki napotkanym przez nich ludziom dobrej woli. Czasami aż nie chce się wierzyć w prawdziwość tego, ile dobrego spotkało ich na drodze. Bo gdy człowiekowi się popsuje auto, to ciężko znaleźć pomocną dłoń na poboczu drogi, no ale może kluczem do szczęścia są naklejki i stary, ale kolorowy bus? A może chodzi o mentalność ludzi? Z doświadczenia wiem, że zawsze należy liczyć przede wszystkim na dobre ubezpieczenie i na siebie, a mówi to wam turysta odbywający coroczne podróże samochodowe do Chorwacji i z powrotem.

Z pewnością spełnianie swoich marzeń jest cudowną sprawą i zwiedzanie USA, Kanady czy też Meksyku jest doskonałym sposobem spędzania czasu, ale określenie każdego odwiedzonego miejsca mianem najpiękniejszego i zachwycającego to według mnie lekka przesada.

Podziwiam autora i jego wytrwałość w dążeniu do realizacji marzeń, zwłaszcza, że opierają się one w gruncie rzeczy na transporcie wysłużonego dostawczaka w dowolne miejsce na ziemi i próbie przejechania nim wyznaczonej trasy. Mi miękną nogi jak nasza Laguna ma mknąć nad Adriatyk. W moim odczuciu najciekawsza część książki to przygotowania do wyprawy, bo sama opis to zbiór najciekawszych momentów i autor pewnie wiele zataił przed czytelnikami. Nie ma się jednak czemu dziwić, w końcu niewiele osób chciałoby czytać o nudnej codzienności w trasie – o zatrzymywaniu się na siusiu, czy też o problemach zdrowotnych. Książka ma się sprzedać i basta, książka ma być ciekawa i pokazać, że podróżowanie to jedna wielka wspaniała przygoda.

Pozycję polecam podróżnikom, ale i zwykłym zjadaczom chleba, marzącym o podróżach w jakiejś tam dalekiej przyszłości. Mimo, że dużo bardziej przypadła mi do gustu poprzednia część cyklu i tak z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.

Rico

1) 2 plus 1 - Iść w stronę słońca



1 komentarz: